Jednym z najlepszych sposobów na powitanie wiosny, jest wizyta w belgijskim
Hallerbos. Ten niepozorny las, położony przy trasie z Brukseli do Mons, wiosną rozkwita dywanem niebieskich hiacyntowców. Cały spektakl zaczyna się mniej więcej w połowie kwietnia i trwa do początków maja. Hiacyntowiec jest byliną z rodziny szparagowatych i niestety występuje głównie w zachodniej Europie i górach północnej Afryki. U nas spotkać go można tylko w ogrodach, a szkoda, bo kwitnie wyjątkowo spektakularnie.
Do Hallerbos dojeżdżam przed świtem i jak się okazuje, dużo za wcześnie. Mam w pamięci godzinę wschodu słońca w Polsce ale jestem przecież ponad 1000 km na zachód. Ranek jest wyjątkowo zimny i mogłabym przeczekać poranny chłód w samochodzie, ale las, nawet tonąc w mroku, jest niesamowicie kuszący. Dosłownie z każdej strony otacza mnie zwarty dywan niebieskich kwiatów. W lesie obowiązują surowe zasady. Można fotografować, ale nie wolno schodzić ze ścieżki. To bardzo słuszna decyzja, bo kwiaty rosną tak gęsto, że wręcz nie ma gdzie postawić stopy, by czegoś nie zdeptać. Są tu też trasy dla rowerzystów i do jazdy konnej ale przy nich stoją tabliczki z zakazem robienia zdjęć. Nie dziwię się, chętnych do fotografowania jest mnóstwo i jakoś ich trzeba pogodzić z tymi, dla których las jest przede wszystkim miejscem rekreacji. Sama żałuję, że nie mam roweru. Mój sprzęt, a zwłaszcza potwornie ciężki lustrzany obiektyw i konieczny do niego statyw, skutecznie zniechęcają do dłuższych spacerów. Na rowerze byłoby też prościej znaleźć najciekawsze miejsca. Na szczęście powoli się rozjaśnia i już nie mam czasu na dalsze rozważania i marudzenie. Budzi się we mnie wściekły głód fotografowania. Chciałabym być wszędzie i nawet przez chwilę biegam jak opętana, nie mogąc się zdecydować gdzie chcę stanąć i który fragment tego magicznego lasu uwiecznić. Zastanawiam się czy jest inny zawód, w którym mimo upływu lat, emocje potrafią tak sięgać zenitu. Gdy pojawia się piękne światło i scena warta zdjęcia, to wszyscy fotografujący zachowujemy się tak samo: jak dzieci w wielkim sklepie z zabawkami i słodyczami. Ciekawe czy na przykład księgowi odczuwają podobne emocje, gdy w życie wchodzą nowe przepisy...
Im więcej światła, tym więcej w lesie turystów i zaczynają przyjeżdżać pierwsze autobusy wycieczkowe. Wszyscy fotografują i dźwięk migawek zagłusza nawet wiosenny świergot ptaków. Jednak im dalej od parkingu tym spokojniej, więc wyruszam na dłuższy spacer.
Hallerbos jest atrakcyjny nie tylko wtedy gdy pojawiają się hiacyntowce. Są tu też całe łany czosnku niedźwiedziego, kokoryczy, zawilców i innych kwiatów. Na stronie
Hallerbos można znaleźć bardziej szczegółowe informacje o tym co i kiedy kwitnie. Żałuję tylko, że od tego miejsca dzieli mnie niemal 11 godzin jazdy...
Zdjęcia były zrobione w kwietniu 2015 roku.